Jesteśmy bandą hipokrytów
2013-12-31 02:20 Patrzę oto na PH (Pierwszego Hipokrytę) i PMS (Pierwszą Morderczynię Salonową) w Polsce. Sądzę bowiem, że oto tym dwojgu należy się palma pierwszeństwa. On zasługuje na to miano tak w ogóle, ale dziś utwierdził swoją pozycję stwierdzeniem, że mężczyźni nie powinni mieszać się w sprawy aborcji i pozostawić tęże kobietom, bo to ich prawo do własnego ciała i decydowania o nim. Ona zaś twierdzi to samo, z tym że idzie dalej i mówi wprost to, o czym on zaledwie myśli i wyłącznie z chytrości milczy. Przy czym on właśnie dlatego ją zaprosił. Takie ph 5,5, niby neutralne, a kwasem aż zanosi.Pani Bratkowska, którą gościł Tomasz Lis na żywo zdaje się mieć syndrom martwicy sumienia, uczuć, emocji a do tego cierpi na rzeczywisty PMS, który ma wypisany na twarzy (Bratkowska wie, że antykoncepcja nie jest 100% i niewiedze o tym wypomina Olejnik, jak zrozumiałam i chyba niesłusznie, jak sądzę, ale nie wie, że PMS permanentny da się leczyć). Osobiście sądzę, że jest to kobieta głęboko skrzywdzona na pewnym etapie życia, podobnie jak KaziaSz., Środa, Senyszyn itp. Pal licho z ich uczuciami. To sprawa dla freudowskich psychoanalityków.Trzeba by jednak zająć się ich umysłem i przestać zajmować się jej rzekomymi prowokacjami. Te ostatnie są sprawą dla prokuratury.
Bratkowska mówi już Lisowi na wstępie: zakaz aborcji szkodzi wszystkim – rodzicom a zwłaszcza dzieciom. Tak, tak, dzieciom… Pewnie tym, które to na świat się nie prosiły – jak ona. Nie wiem, po co Lis się nią zajmował dalej, ale dalej było już tylko gorzej. Ona mówi o poczętym acz nienarodzonym życiu jako o życiu aktualnym a nie potencjalnym. Ona mówi jednocześnie, że to nienarodzone życie to jedynie trzymilimetrowy zarodek, którego aktualne życie w żaden sposób nie jest porównywalne z życiem narodzonego trzymiesięcznego niemowlaka. Różnica dla niej leży w obrębie pępowiny. Życie człowieka zasługuje na ochronę, kiedy jest samoistne, niezależne biologicznie od matki - poza jej łonem i w separacji z nim. Tomasz Lis słusznie przywołał jej myśl o in vitro. Szkoda jednak, że nie wszedł głębiej w tę myśl, bo przecież ten zarodek, o którym o mówi, jest od matki odseparowany. Zgodnie z jej sposobem myślenia zasługuje na ochronę prawną i szacunek a jego życie jest nietykalne. Wszak zarodek przed „wszczepieniem” go w łono matki żyje poza nim. Taki sam zarodek… Dlaczego niszczy się zarodki i w czym lepszy jest zarodek z in vitro od tego poczętego siłami natury? Lisa to nie interesuje, ale przecież nie zaprosił jej do studia, żeby ją pogrążyć. I dlatego wobec niej nie jest już taki dosadny i taki upierdliwy i nie bardzo docieka, czy popełniła w końcu to przestępstwo, czy nie – bo jak nie to po jaką cholerę zaprasza kłamczuchę. Wiadomo: Kruk krukowi oka nie wykole. Zresztą, kłamczucha może być marszałkiem w sejmie, to czemu nie mogłaby być gościem u Lisa. Ale sprawa jest zasadnicza: albo siedzi i opowiada o tym, jak nałgała i dlaczego, albo siedzi, ale za kratkami. Bo nawet jeśli jej się nie podoba, to niech idzie za kratki. A tak w ogóle – jeśli już taka odważna i uczciwa – czemu w ramach jakiegoś happeningu nie zgłosi się do prokuratury?
Bratkowska wrzeszczała, szantażowała, znaczy prowokowała, że w Wigilię popełni aborcję. U Lisa perorowała, że nie można mówić tu o morderstwie, bo przecież idąc tym tropem otrzymamy trzysta morderczyń dziennie. Ot i argument. No, tak. Bratkowska nie zniosłaby w swojej wrażliwości świadomości, że żyje w społeczeństwie dzieciobójczyń i że sama jest dzieciobójczynią. Ona sama nie czuje się nią dlatego, że to co miała pod sercem lub nie, nie było dzieckiem a nie było, bo ona taki miała stan emocjonalny. I taką emocjonalno-uczuciową bombonierką potraktowała trzymilimetrowy zarodek. Swoją drogą, co ona się uczepiła tych trzech milimetrów, to ja nie wiem. Ktoś coś mierzył? W tęWigilię np.? I, swoją drogą, ktoś inny powinien w Wigilię sprawdzić, co ta Lalka robi lub co Lalce robią. Nie dlatego, że Polska to kraj inwigilujący (choć tak jest w niektórych przypadkach, że kontroling ponad zaufanie i wina ponad zasadę domniemanej niewinności). Nie dlatego, że postuluję zawężenie listy swobód i wolności obywatelskich, bądź mam jakieś schizy i patologiczne odruchy typu podglądactwo itp. Big Brothera nie oglądałam, bo nie interesuje mnie jak jacyś ekshibicjoniści epatują swoja seksualnością lub emocjonalnością. Zwyczajnie, jak kto chce popełnić samobójstwo i uprzedza o tym, społeczeństwo troszczy się i zamyka takiego na obserwację lub – jeśli tenże się nie godzi – obserwuje z boku (bo może tylko straszy), ale obserwuje. W każdym razie chcemy mieć pewność, że nic z tych zapowiadanych zbrodniczych rzeczy naszemu współobywatelowi nie zrobi.
Ale w Polsce prokuratura zajmuje się kibolami, którzy wyzywają publicznie premiera ojca Debila od Matołów a nie potencjalne morderczynie, które publicznie zapowiadają popełnienie przestępstwa. Policja jest od tego, by walić pałami manifestantów Anie od tego, by chronić gwarantowane prawem prawo do życia kogoś, kto nie potrafi ust otworzyć, kopać… jeszcze. Tu Bratkowska może zrobić swojemu dzidziusiowi, którego nie ma emocjonalnego nastroju nazywać inaczej jak trzymilimetrowy zarodek, kuku-amen.
Bratkowska nie chce mówić o sobie, o tym, czy miała skrobankę czy nie. Czy zamordowała swoje dziecko czy nie. Niby to nie ważne, jaki ma stan biologiczny. Pozwalam sobie inaczej uważać. Sądzę, że dziś najważniejszym jest stan biologiczny tej baby. Prokuratura ma wręcz obowiązek sprawdzić, co spowodowało, że ma menstruację i czy ta nie jest wymuszona nielegalna przecież w Polsce skrobanką. Tymczasem Lis siadł i porozmawiał sobie z hipokrytką, która miała odwagę zapowiedzieć, ale już boi się przyznać, ze to zrobiła. My zaś patrzyliśmy i udawaliśmy, że nic tak wielce złego to w sumie się nie stało. Skrobanka? Nie pierwsza i nie ostatnia. Poza tym to tylko trzymilimetrowy zarodek (cholera, dlaczego trzymilimetrowy).
Po Bratkowskiej Lis obradował m.in. z posłanką Senyszyn, podobno profesor, o gender. Nie o to mu chodziło, ale o to generalnie chodzi, a czego nie rozumie ani jedna ani druga pani – o antropologię, taki paranaukowy przeżytek o człowieku, który nie wiadomo czym jest i od kiedy. Wszak już Darwin udowodnił ewolucyjne pochodzenie człowieka a inni je ukonstytuowali w dziedzinie nauki i nie powinniśmy człowieka za człowieka uważać. Nigdy więc nie wiadomo, co to urodzi się z matki uważanej za człowieka. Patrząc na Bratkowską, Środę, Senyszyn czy Szczukę mam poważne obawy, ze mogłoby ujawnić się zwierzęce ich pochodzenie w potomstwie. Tymczasem, gdy nigdy nie wiadomo, co urodzi kobieta, powinno się wstrzymać z orzekaniem przynależności płciowej. Może dlatego, że nie wiadomo jakie preferencje mieć będzie para je adoptująca? I że nie wiadomo jaki skład płciowy mieć będzie ta para? Taka pararzeczywistość. Nieco paranormalna.
Nie można traktować kobiety jak inkubatora – mówi Senyszyn. Bratkowska podobnie. Obie nie widzą w nienarodzonym człowieku człowieka. Dla nich bobas czy zarodek w łonie matki to intruz, coś potencjalnego – w sumie trudno zaprzeczyć, że istnieje. Nie muszą a więc nie przyznają jednak, czym to coś jest, że jest człowiekiem. A przecież wiadomo, że koza z tego się nie urodzi. I czy takie rozumowanie jest normalne? A przecież ci wszyscy ludzie zasiadają w telewizornii i całkiem poważnie o tym dyskutują... A do tego każą w Sylwestra śmiać nam się z "Seksmisji". Tu nie ma z czego się śmiać. Jeśli te wszystkie Bartkowskie Środy i inne zaczną układać naszą rzeczywistość, to realia filmowe staną się faktem dokonanym. Bartkowska deklaruje, że jeśli damy jej siłę przebicia Kościoła, to ona gender zrobi w jeden rok religią obowiązującą a aborcja będzie świętym prawem kobiety. Obawiam się tylko o rolę mężczyzny. Wybić nie wybiją, ale mogą skazać na przymusową prostytucję i prokreację, bo jednak przekładanie fikcji filmowej ma swoje granice. generalnie misją tych pań jest seksmisja. Wszystko bowiem sprowadza się do spółkowania bez stresu, ale i bez zobowiązań oraz odpowiedzialności. taki świat ułożony przez wygodnych i niedojrzałych smarkaczy po czterdziestce.
Panie są natarczywe, uparte, ale jednak niekonsekwentne w swoich poglądach i argumentacjach. Bratkowska mówi o światopoglądzie chrześcijańskim: nie kupuję tej bajki. To samo ja mogę powiedzieć o jej argumentach. Jednak zgadzam się z nią co do jednego: sprawa zakazu aborcji jest w Polsce fikcją. Tak, jesteśmy społeczeństwem hipokrytów. Tym gorszych, im goręcej świętowaliśmy religijny wymiar Bożego narodzenia i cieszyliśmy się przyjściem Boga na świat. Bo oto gdzieś umierał On w jakimś maleńkim dzieciątku, któremu możemy zaśpiewać kolędę: „Nie przyjęli Cię Panie wśród swoich. Nie przyjęli, bo prawdy się bali i za cenę ucieczki od Ciebie bez skrupułów Cię zamordowali …dziś, jak kiedyś, znów jesteś wśród swoich niewygodnym i stale rzucanym… Daruj Panie”.
Nie jestem prawnikiem, ale interesuje mnie, czy ktoś musi zgłosić na policję lub w prokuraturze morderstwo, jeśli ktoś popełni je publicznie? Czy jedynie wówczas te zajmą się sprawą? A może wolno mi bezkarnie głosić, że zamorduję premiera, prezydenta, Kaczyńskiego, Macierewicza… bezkarnie? No, może się zagalopowałam, bo bezkarnie to mogę głosić jedynie chęć ukatrupienia tych dwóch ostatnich. Kto wie, czy w tym wypadku nie dostałabym medalu. Wychodzi na to, że groźby pozbawienia życia wypowiedziane bez emocji, podane w sposób opanowany i zdecydowany nie są ważne, nie są karalne a jeśli są, dotyczą wybranej grupy ludzi. Maluch Bratkowskiej, jeśli został abortowany, należał najwyraźniej do PiS i do tego czytał, jak ja Gazetę Polską a polska prokuratura nie dopatrzyła się znamion popełnienia przestępstwa w ramach akcji „dożynania watahy”. Szkoda małego wilczka.
Dzisiejsi goście Lisa nie rozumieją nauki Kościoła, nie rozumieją obrońców życia i nie ma sensu, by księża a nawet cały episkopat się produkowali, by posłanka Kępa się deklarowała jako kobieta-rycerz pro live. Nie ma sensu, bo nie sposób dogadać się z kimś, kto nie mówi w naszym języku i do tego pochodzi z innego kręgu kulturowego. Tak, bo to nie aborcja jest kwestią kulturową. Aborcja jest raczej kwestią braku kultury i wypadnięcia poza nawias cywilizacji. To przykre, ale cofamy się w rozwoju jako społeczeństwa. A tak naprawdę jedynie w perspektywie Wiary można zrozumieć współczesny stan społeczeństw. Zabija nas nasz grzech: własny, prywatny i cudzy, którego jesteśmy winni. To my, każdy z nas, swoją opieszałością, wygodnictwem, niedbalstwem, lenistwem itd. tworzy cywilizację śmierci, gdzie wysadza się niewygodnych ludzi w powietrze, gdzie daje się władzę oszustom, zbrodniarzom, manipulatorom, chciwcom, pijakom, złodziejom..., gdzie tworzy się prawa legalizujący sodomię czy aborcję, gdzie przyzwala się na to jako na normalność i dyskutuje jak o sprawach najwyższej wagi oraz przyznaje status konieczności rozwojowej, gdzie żyje się kłamstwem w imię świętego spokoju lub nieetycznych konwenansów, gdzie szuka się wymówek łagodzących zbrodnie będące zbrodniami same w sobie i gdzie odziera się człowieka z godności osoby ludzkiej, by móc popełniać najgorsze świństwa w majestacie prawa i przyzwolenia społecznego. Tworzy się nowe ramy moralne, kanony wartości. To nie one korygują nasze wybory, postawy i zachowania, ale odwrotnie. One są nimi warunkowane i segregowane według naszych aktualnych potrzeb. Wieku Oświecenia, triumfujesz! ...nad ludzką ciemnotą.
Aborcja w języku Jana Pawła II jest zjawiskiem ze świata cywilizacji śmierci, ale i to dla nich jest obce. Język Wojtyły zbyt anachroniczny. Ba, sam Wojtyła nie żyje już parę ładnych lat a do tego przez większość czasu poglądy swoje głosił pod pseudonimem – Jan Paweł II. Ten zaś jest postacią wymyśloną, jest emocjonalnym stanem Wojtyły i nie należy brać serio jego teorii. Błędem jest zawłaszczenie przez Kościół osoby wielkiego Polaka, który tak kochał ludzi – wszystkich i samo gender, skądinąd wymyślone przez Kościół dla zastraszenia i manipulowania plebsem (wiadomo, normalni, edukowani wiedzą, o co biega… o kasę – Senyszyn już policzyła, że Kościół to mega oszust kapitałowy, bo dorobił się na gender – równouprawnieniu i łgał w raportach do UE uwiarygodniających rozdysponowanie środków). Ba, on wręcz szerzył gender, ale w sposób bardzo zakamuflowany, żeby nie zrazić tych sztywniaków w purpurach…
To właśnie jest pokrętne dyskutowanie lewaków i im podobnych. Żaden nie powie o Janie Pawle II tego, co krzyczą o biskupach i osobach broniących życia a przecież ci bywają wręcz delikatni w porównaniu z wypowiedziami Wojtyły. Ale wiadomo, poprawność polityczna i ta postawa Polaków do narodowych świętości. Cóż, przyszła pora na Piłsudskiego, przyjdzie i na niego. A my, Polacy… my łykniemy wszystko, najwyżej przemilczymy.
Hipokryci.
Posłanka Kępa chce zespołu ds. walki z gender. Chce bronić tysięcy polskich dzieci. Gdzie była, kiedy w Wigilię (być może) wydzierano jedno z nich z ciepłego żłóbka matczynego łona? Wszyscy spokojnie żarliśmy opłatek i zostawiliśmy pusty talerz. Cóż podróżny nie przyszedł. Zaszlachtowali go po drodze jacyś rzeźnicy. Nie spotkał Samarytanina. Nie było wśród nas ani jednego sprawiedliwego. I tu faktycznie – w tej jednej kwestii, nie ma znaczenia, w jakim stanie fizycznym jest lub była 24.12.2013r. Bratkowska. Faktem pozostaje, że wszyscy jesteśmy hipokrytami. Nikt nie rzucił w nią kamieniem, ale przecież to ona w rękach trzymała kamień, którym chciała zabić niewinne bezbronne dziecko, którego winą było to, że nie umie spojrzeć, zapłakać, powiedzieć jej – mamo… Uznaliśmy to za jej intymna sprawę. Cóż, podobno zbrodnia to szalenie intymne doświadczenie każdego mordercy.
Wszystkim życzę dobrego samopoczucia w Nowym roku. I mimo wszystko, mniej aborcji - ze względu na te dzieci, których oczka nie ujrzą błękitu nieba a rączki dłoni mamy.
Tekst jest autorstwa @Celarent
I został pobrany stąd: http://naszeblogi.pl/43242-jestesmy-banda-hipokrytow